Cieszę się, bo oni są bardzo oczyszczający.
Cieszę się, bo wszystko zaczyna mieć sens. ♥
Po
raz kolejny tamtego dnia sięgnęłam po telefon leżący głucho na szklanym stoliku
w salonie. Mimo, że pozwoliłeś mi zostać wyjechałam. Musiałam na nowo to
wszystko poukładać, nauczyć się żyć ze świadomością, że cię zdradziłam. Nie umiałam dotykać przedmiotów, które razem kupowaliśmy tuż po
ślubie. Nie potrafiłam spać w łóżku, w którym kochaliśmy się jak najęci, a
pościel w dalszym ciągu pachniała twoim żelem pod prysznic. Nie, to było zbyt
oczywiste. Kolejną sprawą, która nie dawała mi spokoju byłeś ty. Chciałeś to
naprawić? Chciałeś mi wybaczyć? Ale ja nie chciałam, żebyś był ze mną z
litości. Nie miałam żadnego usprawiedliwienia, bo to było by zwyczajnie
nieodpowiedzialne. Wiedziałam, że gdybym tylko poprosiła wybaczyłbyś mi całując
mnie w czoło w pocieszającym geście. Nie mogłam cię obwiniać, bo ostatni rok
nie był dla na najlepszy. Twoja kontuzja, która sprawiła, że nie mogliśmy już
na siebie patrzeć. Pracowałam w domu i byłam przyzwyczajona, że Ciebie nie ma.
Ale wtedy byłeś. Każda kolejna godzina kończyła się kłótnią, ale to wszystko
wróciło do normy wraz z twoim powrotem na hale. Później byliśmy tak diabelnie szczęśliwi,
ale i to zostało nam brutalnie odebrane. Pamiętam smutek w Twoich oczach, kiedy
ściskałeś moją dłoń z wbitym w nią wenflonem.
Telefon milczał. W sumie to nie liczyłam na to, że się
odezwiesz. Musiałeś to wszystko przemyśleć, a ja nie naciskałam. Łudziłam się
jeszcze wtedy, że opamiętasz się z tą swoją dobrocią i po prostu pewnego dnia
zadzwonisz i każesz mi złożyć rozwodowe papiery. To było najlepsze wyjście, bo
wiedziałam, że już nigdy nie będzie między nami tak jak dawniej. Bo czasem
miłość nie starcza, aby pokonać wszelkie przeszkody.
- Mogę włączyć? –
zapytała Katarzyna zagryzając wargi. Kiwnęłam głową starając się nie okazywać,
jakie to będzie dla mnie trudne. Nie chciałam pokazać jej, że dalej sobie z tym
wszystkim nie radzę, bo siłą zaprowadziłaby mnie do psychologa. Sama była nim
przecież. Czarnowłosa opadła na fotel obok kanapy, na której siedziałam i
włączyła odpowiedni kanał.
Wypełnione trybuny mieniły się na biało-czerwono, a
flag powieszonych na barierkach nie można było zliczyć. Z każdą chwilą czułam
się coraz bardziej rozdarta. Wiedziałam, że nie powinnam tego oglądać, bo to
źle się dla mnie skończy. Ale z drugiej strony tak bardzo pragnęłam cię
zobaczyć. Musiałam mieć pewność, że wszystko u ciebie dobrze, że dajesz sobie
radę. Przymknęłam oczy rozkoszując się hymnem, który rozpościerał się po
krakowskiej hali. Czułam pijące w równym rytmie serce, które dalej biło tylko
dla Ciebie.
- Na pewno chcesz to
oglądać?- znów odezwała się moja przyjaciółka, a ja ponownie skinęłam głową.
Tak bardzo pragnęłam twojego widoku, że nic nie było w stanie mnie powstrzymać.
Nie zważałam na krajające się z bólu i tęsknoty serce ani na gromadzące się pod
powiekami łzy. Liczył się mecz. Liczyła się siatkówka. Liczyłeś się TY, ubrany
w koszulkę z numerem 13 i orzełkiem na piersi.
Pięć setów było dla
was wielkim wyzwaniem, a ja wiedziałam, że porażka wtedy bolała jeszcze
bardziej. Pięć setów, podczas których grałeś swoją własną siatkówkę. Nie raz i
nie dwa razy zamykałam oczy, gdy szedłeś na zagrywkę. Wiedziałam, że wtedy
kamery będą skierowane tylko na Ciebie. Nie chciałam widać twojego skupienia,
nie chciałam widzieć twoich przepełnionych adrenaliną oczu. Bałam się tego, że
moje wyzbędzie się wtedy wszelkich sił. Bałam się, że moje ciało uschnie
zupełnie z tęsknoty. Tęskniłam. Cholernie mocno za Tobą tęskniłam.
Realizator pokazał Cię na dłuższą chwilę dopiero po
meczu. Sądząc, że nie będzie już nic ciekawego chwyciłam telefon po raz
tysięczny wpatrując się w twoje zdjęcie. Nie chciałam i nie miałam odwagi go
usunąć. To było częścią mojego życia, częścią dla mnie najważniejszą.
-Czy to dyspozycja
była dzisiaj niewystarczająca czy może rywale zbyt dobrzy? – głos reportera nie
oderwał mnie od komórki, ale kątem oka spojrzałam na ekran. A wtedy zobaczyłam
Ciebie. Stałeś przed kamerą dysząc zmęczony, a strużka potu wpływała za
reprezentacyjną koszulkę. Na łańcuszku w światłach hali mieniła się obrączka.
- Jesteśmy jeszcze
przed Mistrzostwami Świata, więc ta najwyższa forma ma przyjść na tę imprezę. –
mówiłeś spokojnie, zupełnie jak wtedy w naszym wspólnym mieszkaniu, z którego
uciekłam, choć prosiłeś abym została. – Wiem, że kilku z nas ma drobne
problemy, ale mam nadzieję, że wszyscy się z nimi uporają do września.
- A czego w takim
razie Tobie życzyć?
- Powołania na
Mistrzostwa i dużo spokoju. Nic więcej nie będzie mi potrzebne – zaśmiałeś się,
a po chwili zniknąłeś z ekranu.
No ładnie Olka <3
OdpowiedzUsuńAaaa , kiedy oni się zejdą? <3
OdpowiedzUsuńMegaa <3
Nie dziwię się Sarze, że wyjechała. Wie doskonale, że zrobiła coś okropnego i chyba własne wyrzuty sumienia by ją zjadły jeśli zostałaby w domu. Jej rozterki są jak najbardziej uzasadnione, nie może przecież wymagać od Michała, że po zdradzie nie będzie zły ani nic z tych rzeczy. Obydwoje potrzebują dystansu do wspólnego życia jakie wiedli. Muszą się zastanowić, co zrobić w tej sytuacji bo jestem pewna, że jest jeszcze o co walczyć, mimo kłótni i niepowodzeń.
OdpowiedzUsuńŚciskam i zapraszam na nowość na: http://seconda-possibilita.blogspot.com/2016/06/cztery.html <3
Zapraszam na nowość na: http://seconda-possibilita.blogspot.com/2016/06/piec.html <3
UsuńWiem, że zniknęłam, wybacz. Laptop w serwisie, zjawię się najszybciej jak się da. Wybaczysz?
OdpowiedzUsuńmy--niepokonani.blogspot.com
Jestem i tutaj. Czytam i bardzo mi ciężko. Lubię takie piękne rzeczy, które są tak cholernie dobre i smutne jednocześnie. Wiesz, chyba mam po prostu smutną duszę. I lubię smutne historie. To straszne, ale uważam, że tylko cierpienie może być prawdziwe.
UsuńDobrze, że Sara bierze za wszystko odpowiedzialność, że wie, co zrobiła i jakie są tego skutki. Wyjechała, trochę uciekła, dała sobie i Michałowi trochę czasu. Trzeba czasu, bo emocje muszą opaść. Gdy opadną to czasem mniej boli, ale nie wiem, czy to u nich się uda.
Michał to heros. Ale czy to prawda? Czy to iluzja? Czy taki jest czy może tylko chciałby być silny? A może jest coś jeszcze, może go jednak nie boli. Niemożliwe. Boli go, na pewno.
Dziękuję za kolejny piękny rozdział. To przyjemność i zaszczyt, że mnie zapraszasz.
Ja Ciebie też zapraszam, do siebie,bo dodałam nowy rozdział. I jestem ciekawa, co myślisz, co powiesz...
Annie, my--niepokonani.blogspot.com
Jestem,nadrabia zaległości :)
OdpowiedzUsuńAle co tu się stanęło? o.O
Oj bardzo nam się pogubili obydwoje. To jest dowód na to, jak zaniedbanie może być katastrofalne w skutkach...
Pozostaje wiara, że jeszcze się odnajdą i wspólnie będą walczyć o siebie...
Buziaki :*
Widać, jak Sarze jest ciężko. Nadal kocha Michała i zależy jej na nim, ale myśl, że go zdradziła jest silniejsza. Trudno jest jej oglądać mecz i widzieć siatkarza, ale powinna spróbować odbudować ich relację na nowo. Czekam na następny! Dużo weny kochana, buziaki :*
OdpowiedzUsuńZapraszam na dwójeczkę [https://pulapka--uczuc.blogspot.com]
Smutno. Ale według mnie to właśnie historie ,które pełne są bólu,smutku ,tęsknoty ,cierpienia są tymi najpiękniejszymi .
OdpowiedzUsuńBo od historii oczekuję tego,że będzie potrafiła zdobyć moje serce.
I zapowiada się na to,że ta historia właśnie taka będzie.
Zapraszam na nowość na http://znikamy.blogspot.com/
Jestem po glukozie. Matko jakie to niedobre. Serio. Skoncze z cukrem.
OdpowiedzUsuńTo powyżej trzyma mnie tutaj w ryzach Ret.
Dziękuję .