Coś krótkiego, bo muszę wrócić do rytmu.
Coś, co sprawi, że rozgonię myśli.
Coś, co nigdy nie miało się pojawić. ♥
Kocham Cię za wszystko, co mi dałeś
Za czułe pocałunki, za bolesne słowa
Lecz przez to nie umiem znów zacząć od nowa
Spojrzałam w twoje oczy starając
się uspokoić bijące w oszalałym rytmie serce. Nie chciałam płakać, jednak, gdy
uśmiechnąłeś się do mnie rozpłakałam się, ze spokoju. Wreszcie wszystko było na
swoim miejscu. Gdy poczułam pod zdobionym materiałem stuły twoją ciepłą dłoń
ściskającą moją wszystkie wątpliwości i problemy zniknęły. Moje ciało
momentalnie się rozluźniło chłonąć twoje ciepło niczym swoisty lek na całe zło.
Patrzyłam w twoje zaszklone łzami oczy jak na najpiękniejszą rzecz na świecie.
Wszystko było idealnie.
Nigdy nie wierzyłam, że
kościelnie dzwony wybiją dla mnie. W czasach nastoletniego buntu przestałam
wierzyć w ‘miłość’. W to, że celem naszego życia jest znalezienie tej drugiej
połówki jabłka. Wierzyłam w siebie, znałam swoją wartość i nie chciałam niczego
na siłę. Gdyby wtedy ktoś mi powiedział, że będę stała przed ołtarzem z
mężczyzną mojego życia, wyśmiałabym go. To było nierealne jak samo jak śnieg w
lipcu.
Jednak na jednej z imprez
pojawiłeś się Ty z tym nieśmiałym uśmiechem pokonujący zapełnione ludźmi
mieszkanie. Wystarczyło jedno twoje spojrzenie, aby odpłynęła, a moje nogi
stały się jak z waty. Może to głupie, ale zakochałam się w Tobie od pierwszego
wejrzenia, bo z perspektywy czasu wiem, że zawsze się tak zakochujemy. Tylko
wtedy usilnie staramy nie dopuścić do siebie tego faktu, którego i tak nie mamy
już prawa i możliwości zmienić. Zakochałam się w twoich zamglonych od alkoholu
oczach. W twoich ustach całujących mnie delikatnie jakbyś bał się, że ucieknę.
Ale mi było naprawdę dobrze w twoich silnych ramionach. Zakochałam się, bez
pamięci. A ty tak prosto i normalnie nauczyłeś, co to MIŁOŚĆ. Miłość przez duże
M, bo taka właśnie jest pomiędzy nami.
Posłałeś mi czułe spojrzenia, a
ja znowu poczułam pieczenie na policzkach. Przymknęłam oczy i wsłuchałam się w
słowa pieśni, którą śpiewał ktoś przy organach. Wierzyłam, że to ty jesteś moją
drugą, lepszą połową, której miałam szukać. Usłyszałam twoje syknięcie w stronę
siedzącego w pierwszej ławce Zbigniewa. Wiedziałam, że zapamiętam tę chwilę do
końca życia. Wyrwany z zamyślenia świadek z przepraszającym uśmiechem podsunął
ci kremową poduszeczkę z dwiema iskrzącymi się złotem obrączkami.
- Ja, Michał biorę Ciebie Saro za
żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie
opuszczę aż do śmierci – twój głos odbijał się echem w mojej głowie powodując
przyjemne ciepło rozlewające się po całym cieple. Twój zachrypnięty z emocji
głos był dla mnie czymś zbawiennym. - Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w
Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Uśmiechnęłam się do ciebie delikatnie,
gdy zakładałeś na mój serdeczny palec złoty krążek, który miał być deklaracją
miłości, którą złączyła nas raz na całe życie. Kawałek metalu, który sprawił,
że nie mogłam złapać oddechu, a na twoją koszulę ściekały pojedyncze łzy.
- Ja, Sara biorę Ciebie Michale
za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie
opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny
i Wszyscy Święci.- z trudem udało mi się wypowiedzieć całą przysięgę, ale byłam szczęśliwa.
Poczułam twoje ciepłe wargi na
swoich i świat przestał istnieć. Byliśmy tylko ‘my’ i nasza miłość, która miała być najlepszą rzeczą, jaką nas w
życiu spotkało. Płakałam mocząc twój ciemny garnitur, ale byłam szczęśliwa. Czułam się upita szczęściem, które straciłam na
własne życzenie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMarcelu, trochę wyczucia ;-;
UsuńJako ,że komuś nie podobał mój komentarz to napisze to innymi słowami.Praca stoi na wysokim poziomie jak reszta twoich tekstów.Ponieważ nie umiem opisywać takich tekstów to napisze po prostu: Ładna,genialna,świetna,przyjemna,niebagatelna,solidna,niezła.
OdpowiedzUsuńprzesadasz...
UsuńZapomniałem dodać"<3"
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńZaprosiłaś mnie, jestem. Nie powinno mnie tu być, dlaczego? Mam tak jakby dzień bez Internetu, łapię wenę. Ale jej nadal nie ma.
Czytałam coś Twojego ostatnio, wciąż czytam. O Mice i Wojtku, jestem na Kryzysie. Tym bardziej cieszę się, że zostałam zaproszona na nowość, bo wyróżnienie. Ktoś pomyślał o małej, smutnej Annie, gdzieś ją zaprosił i chciał, żeby Annie była, czytała, komentowała. Bardzo dziękuję!
Pewnie to oczywiste, że uwielbiam Kubiaka i wszystko to, co jest kubiakowe. Dlatego uwielbiam także Twoje nowe opowiadanie. Szeroko się do Ciebie i do tego bloga uśmiecham. No i kiwam z uznaniem, bo podobało mi się, podoba. Lubię minimalizm, krótkie rozdziały, taką formę pisania. Sama marzę o takim pisaniu, ale nie wychodzi mi. Podziwiam osoby, które potrafią zamknąć tak mistrzowski sposób taką treść! Opisać uczucia, przeprowadzić akcje, sprostać oczekiwaniom. Gratuluję!
Jestem ciekawa tej historii. Muszę przyznać, że ja uwielbiam czytać o małżeństwach, o relacjach w związkach formalnych. Bo to mi się wydaje takie bardziej na serio, czasem jest mocniejsze. No i ten smaczek na końcu - straciła szczęście na własne życzenie. Już uśmiecham się radośnie i czekam na następny.
Chciałabym Ci bardzo podziękować za komentarz u mnie. Wzruszył mnie, bardzo. Tak bardzo, że rozpłakałam się o tej pierwszej w nocy jak głupia. Potrzebuję takich ludzi jak Ty - zarówno jako czytelników, jak i autorów.
Informuj się mnie na bieżąco o rozdziałach.
Pozdrawiam, Annie.
PS - wybacz za literówki czy za formę mojej wypowiedzi, ja tak komentuję, emocjonalnie.
Teraz to ja się popłakałam! Czytałam Twoje opowiadanie z zapartym tchem, łaknąć więcej i więcej...
Usuńweny, ret
Świetny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Jeeej <3
OdpowiedzUsuńTakie małe coś - a cieszy!
Szczególnie kogoś kto wrócił właśnie z ogniska pełnego słodzących sobie par, a sam siedział ze sztucznym uśmiechem na twarzy :D
No cóż, nie trudno ukryć, że większość z nas marzy o takim losie - mieć przed sobą szczęśliwe życie z mężczyzną, który kocha Cię na zabój...
Ale marzyć przecież można...?
Anyway, jak jest Kubi to ja też jestem, szczególnie w takim cudownym ujęciu...
Buziaki :*
Postaram się być. Na tyle ile pozwoli mi mój czas,bo aktualnie jest z nim naprawdę krucho.
OdpowiedzUsuńAle obiecałam Ci ,że będę "obserwowała" każdą Twoją historię.
Choć nie ukrywam,że czekam na wznowienie 30 days.
zapraszam na nowość na http://znikamy.blogspot.com/
Trafiłam przypadkiem i wiem, że zostanę. Nie wiem za dużo po tym rozdziale, ale wystarczająco by wiedzieć, że mi się podoba. I mam wrażenie, że to Kubiak, trafiłam? :D
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥
Och, to było piękne. Naprawdę. Nie wiem nawet co napisać, ale zdecydowanie mi się spodobało. Lubię takie 'słodkości' :)
OdpowiedzUsuńejejejejejeje! A czemu ja nic o tym nie wiem, czemu nie dostałam żadnej informacji, że coś takiego się tworzy? Mam się obrazić na Ciebie? Jak możesz no! Nie ładnie, Ret, bardzo nie ładnie! Nunununu!
OdpowiedzUsuńNadrobię, pewnie w trakcie podróży do Szklarskiej :P
wydawało mi się, że dostałaś :P albo w sumie może miałaś dostać... wybacz ♥
UsuńDlaczego ja nigdy nie dostałam linka do tego?
OdpowiedzUsuńTo jest kuxwa przegenialne.